Przemysław Płacheta, który jeszcze niedawno wydawał się być na marginesie poważnej piłki, przypomniał o sobie polskim kibicom w wielkim stylu. Jego świetna gra w barwach Oxford United pokazuje, że dzięki determinacji można odzyskać dawną formę i być ważnym elementem drużyny. Dynamiczny, przebojowy, z odwagą w grze jeden na jeden – tego typu zawodników próżno dziś szukać w kadrze Michała Probierza. Czy Płacheta będący w formie, ma szansę wypełnić lukę na skrzydłach reprezentacji? A może to ostatni moment, by selekcjoner dostrzegł potencjał zawodnika, który wciąż ma wiele do zaoferowania?
Przemysław Płacheta: trudny początek na wyspach
„Płachy” to zawodnik, który dał się poznać w Polsce głównie za sprawą niesamowitych meczów w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała i Śląska Wrocław. Piłkarz był wówczas jednym z najszybszych zawodników polskiej ligi. W łącznie 59 meczach na poziomie 1. Ligi i PKO Ekstraklasy strzelił 14 goli i zanotował trzy asysty. Ogólnie rzecz ujmując, był wyróżniającą się postacią na polskich boiskach. Jego przebojowość, gra jeden na jednego i szybkość wywarły niemały podziw na skautach z lig zagranicznych. W 2020 roku przeniósł się z Dolnego Śląska do zespołu Norwich City, z którym w pierwszym sezonie wywalczył awans do Premier League i rozegrał 12 spotkań w tychże rozgrywkach. Niestety plany o większej karierze w Anglii pokrzyżowały liczne kontuzje, które nękały go w każdym sezonie na wyspach.
– Płachy to był profesjonalista w każdym calu. Dobrze się prowadził, był skoncentrowany na swojej karierze piłkarskiej. Bardzo szybki, świetny drybling, niezłe uderzenie. Szybko dało się dostrzec, że jest perełką. Dodatkowo jako człowiek, uśmiechnięty, zawsze kulturalny wobec pracowników. Nie mogę powiedzieć na niego złego słowa – mówi nam Piotr Ossowski.
Polak opuścił aż 124 spotkania w łącznie pięciu sezonach odkąd wyjechał do Anglii. Trzeba zatem przyznać, że Płacheta jest prawdziwym pechowcem i na pewno kontuzje miały wpływ na wyhamowanie jego kariery. Jednakże należy sobie powiedzieć jasno, że wychowanek Pelikana Łowicz, gdy grał to dawał dużo jakości swojemu zespołowi, jeśli tylko był zdrowy i w rytmie meczowym. W przeciwnym razie było z tym średnio albo słabo.
Nowy trener znalazł sposób na Płachetę
W sezonie 2024/2025 Polak reprezentuje barwy Oxford United, które jest średniakiem Championship. Z dorobkiem zaledwie 27 punktów plasują się na 18. miejscu w lidze. Płacheta początek tego sezonu w dwóch pierwszych meczach rozpoczynał w podstawowej jedenastce. Jednak w trzecim spotkaniu przydarzyła się mu kolejna kontuzja, przez którą pauzował 12 kolejek. Po meczu z Leeds United, władze Oxford postanowiły zwolnić dotychczasowego trenera Desa Buckinghama. Od momentu postawienia na Gary’ego Rowetta, Polak rozegrał każdy mecz w podstawowym składzie i zanotował dwa gole oraz dołożył dwie asysty. Warto nadmienić jeszcze, że Polak w trzech ostatnich meczach był wybierany dwukrotnie zawodnikiem meczu, co tylko pokazuje jego niesamowitą formę.
Ale Płacheta urwał w Championship wczoraj 😳 pic.twitter.com/nExcabIogs
— Przemek Langier (@plangier) December 27, 2024
Wydaje się zatem, że nowy trener znalazł sposób na zawodnika, który jeszcze niedawno grywał średnio lub łapał ogony meczów, które i tak były przegrane. Aktualnie Płacheta grywa bardziej z prawej strony, co daje mu większy wachlarz, jeśli chodzi o schodzenie do środka i próbę oddawania strzału. Wiele razy udowadniał to także w meczach ekstraklasy, gdzie lubił oddawać strzały z dystansu.
Czy to powód by go powołać?
Oczywiście, że nie. Jednak należy pamiętać, jaki niedobór w kadrze mamy na tej pozycji. W Reprezentacji Polski nie ma zbyt wielu zawodników, którzy byliby tak przebojowi jak Płacheta. W kadrze potrzebni są gracze, którzy będą próbować „szarpnąć” w końcowych minutach lub nie będą próbować kiwnąć w nieoczekiwanym momencie. O ile kibice reprezentacji mogą mieć do niego wiele zastrzeżeń przez pryzmat jego słabej gry i wielu kontuzji w ostatnich latach, to Michał Probierz powinien pochylić się nad nim, w przypadku gdyby utrzymał swoją dyspozycję.
Jednak należy się zastanowić, jakim systemem będzie chciała grać kadra. Mianowicie, jeśli selekcjoner dalej zamierza grać systemem hybrydowym, odpowiednio powinien szukać zawodników, którzy sprawdzą się w grze z tyłu jak i z przodu. Płacheta to zawodnik ustawiony zwykle piętro wyżej, co czyni go typowym skrzydłowym. Pamiętajmy jednak, że Przemysław Płacheta to piłkarz, który bez problemu jest w stanie zagrać jako boczny obrońca. W zeszłym sezonie grywał na lewej obronie z powodu nieobecności Bena Gibsona. Bez problemu zagrałby również na lewym skrzydle, gdzie radzi sobie także nie najgorzej. Widać tutaj wielką wszechstronność, co kadrze na pewno by się przydało.
Więc jeśli Płacheta utrzyma formę i przede wszystkim zdrowie mu dopisze, rozpatrywać go będzie trzeba jako jednego z pretendentów do gry w reprezentacji Polski. Ale wiemy niestety, jak to wygląda z kadrą. Nie zawsze powołania dostają ci, którzy faktycznie grają w klubach. Miejmy nadzieję, że w przypadku „Płachego” ten trend będzie odwrotny i zdrowie mu dopisze.